125. Katecheza „Czy wysiłek ten jest możliwy?"

Informacje
Kolekcja: Teologia ciała
Dostępne języki: PL
Opis archiwalny
Notatki
Opis archiwalny
Identyfikacja:
Sygnatura obiektu: N/8/2/1782
Tytuł: 125. Katecheza „Czy wysiłek ten jest możliwy?"
Data: 1984-10-31
Miejsce: Watykan
Kategoria: Teologia ciała
Treść dokumentu

1. Prowadzimy analizę wstrzemięźliwości w świetle nauki zawartej w encyklice Humanae vitae


Uważa się często, że wstrzemięźliwość wywołuje napięcia wewnętrzne, od których należy uwalniać człowieka. W świetle przeprowadzonej analizy, właśnie integralnie rozumiana wstrzemięźliwość jest jedyną drogą do uwalniania człowieka od tych napięć. Oznacza ona jedynie duchowy wysiłek, zmierzający do wypowiadania mowy ciała nie tylko w prawdzie, ale także w autentycznym bogactwie „znaków miłości”.

2. Czy wysiłek ten jest możliwy? Jest to w innych słowach (i w innym aspekcie) postawione pytanie o „wykonalność” normy moralnej przypomnianej i potwierdzonej w Humanae vitae. Jest to równocześnie jedno z najbardziej istotnych (a współcześnie najbardziej natarczywych) pytań z zakresu duchowości małżeńskiej. 


Kościół w całej pełni jest przeświadczony o słuszności odpowiedzialnego rodzicielstwa – w znaczeniu przedstawionym podczas poprzednich spotkań – i to nie tylko ze względów „demograficznych”, ale ze względów ściśle „merytorycznych”: odpowiedzialnym nazywamy takie rodzicielstwo, które odpowiada osobowej godności małżonków jako rodziców, prawdzie ich osoby oraz prawdzie aktu małżeńskiego. Stąd właśnie ścisły i bezpośredni związek tak pojętego rodzicielstwa z całą duchowością małżeńską. 


Paweł VI jako autor Humanae vitae dał wyraz temu, co skądinąd zostało potwierdzone przez wiele, nie tylko katolickich, autorytetów moralnych i naukowych1: że mianowicie w tej tak dogłębnie i zasadniczo ludzkiej i osobowej dziedzinie trzeba przede wszystkim odwoływać się do człowieka jako osoby, do stanowiącego o sobie podmiotu – nie zaś do „metod”, które go czynią „przedmiotem” (manipulacji) oraz „depersonalizują”. Chodzi tu zatem o prawdziwie „humanistyczny” sens postępu i rozwoju ludzkiej cywilizacji.


1 Por. np. deklaracje Ekumenicznego Związku Ewangelicko-Katolickiego (Bund für evangelischkatholische Wiedervereinigung, w: „L'Osservatore Romano” z 19 września 1968 r., s. 3); anglikanina, dr F. Kinga („L'Osservatore Romano” z 5 października 1968 r., s. 3), a także mahometanina Mohammeda Chérif Zeghoudu, muzułmanina (tamże).

Szczególnie znamienny jest list Karla Bartha do kard. Cicognani z 28 listopada 1968 r., w którym autor wyraża podziw dla odwagi Pawła VI.

3. Czy wysiłek ten jest możliwy? Cała problematyka encykliki Humanae vitae sięga nie tylko w sam biologiczny wymiar ludzkiej płodności (sprawa „cyklu płodności”) – ale sięga równocześnie w całą podmiotowość człowieka jako osobowego „ja”, które jest mężczyzną lub kobietą. 


Już w czasie dyskusji na Soborze Watykańskim II w związku z rozdziałem na temat małżeństwa i rodziny w przygotowywanej konstytucji Gaudium et spes padały głosy o potrzebie dokładniejszego przebadania owych reakcji (a więc także emocji), które wiążą się ze wzajemnym oddziaływaniem na siebie męskości i kobiecości ludzkiego podmiotu2. Zagadnienie to należy nie tyle do biologii, ile do psychologii: z biologii i psychologii trafia ono z kolei do studium duchowości małżeńskiej i rodzicielskiej. Tutaj zaś pozostaje ono w bliskim związku ze sposobem rozumienia cnoty temperantia – czyli opanowania, a przede wszystkim wstrzemięźliwości okresowej.


2 Por. wystąpienia kard. Leo Suenensa podczas 138 Kongregacji Generalnej, 29 września 1965 r. (Acta Synodalia, t. IV, cz. 3, s. 30).

4. Wnikliwa analiza psychologii człowieka (która równocześnie jest podmiotową autoanalizą, a następnie staje się dostępną dla ludzkiej wiedzy analizą „przedmiotu”), pozwala dojść do pewnych bardzo istotnych stwierdzeń. Oto w kontaktach międzyosobowych, w których dochodzi do głosu wzajemne oddziaływanie na siebie męskości i kobiecości, wyzwala się w psychoemotywnym podmiocie, w ludzkim „ja”, nie tylko taka reakcja, którą należy określić nazwą „podniecenie”, ale także taka, którą można i należy określić nazwą „wzruszenie”. Bez względu na to, czy te dwa rodzaje reakcji występują łącznie, można je doświadczalnie rozróżnić, a także treściowo (czyli „przedmiotowo”) „rozdzielić”3


Różnica przedmiotowa pomiędzy jednym a drugim polega na tym, że podniecenie jest nade wszystko „cielesne” i w tym sensie „seksualne”, wzruszenie natomiast – jakkolwiek również jest wywołane oddziaływaniem wzajemnym męskości i kobiecości – odnosi się przede wszystkim do „całego” drugiego człowieka. Można powiedzieć, że jest to „wzruszenie osobą” ze względu na jej kobiecość lub męskość.


3 Warto tu przypomnieć subtelną analizę ludzkiej miłości przeprowadzoną przez św. Tomasza z Akwinu w związku z „władzą pożądawczą” (por. Summa theologiae, I-II, q. 26, a. 2).

5. Niniejsze stwierdzenie z dziedziny psychologii wzajemnych oddziaływań męskości i kobiecości dopomaga w zrozumieniu owej funkcji cnoty opanowania, o jakiej była mowa powyżej. Wstrzemięźliwość jest nie tylko – i nie tyle – zdolnością „powstrzymywania”, czyli opanowywania różnorodnych reakcji, jakie łączą się ze wzajemnym oddziaływaniem na siebie męskości i kobiecości. Tę funkcję można by określić jako „negatywną”. Równocześnie jednak istnieje inna (rzec można „pozytywna”) funkcja opanowania, a tą jest umiejętność sterowania odnośnymi reakcjami, zarówno pod kątem ich treści, jak też ich charakteru. 


Powiedzieliśmy uprzednio, że w dziedzinie wzajemnych oddziaływań na siebie męskości i kobiecości „podniecenie” i „wzruszenie” występują nie tylko jako dwa odrębne i różne przeżycia ludzkiego „ja”, ale bardzo często występują łącznie w obrębie jednego i tego samego przeżycia jakby dwa różne jego składniki. Od różnych okoliczności natury wewnętrznej, a także zewnętrznej zależy, w jakiej wzajemnej proporcji oba te składniki ujawniają się w danym przeżyciu. Czasem przewaga jednego jest wyraźna, kiedy indziej zachodzi raczej równowaga.

6. Otóż wstrzemięźliwość, jako umiejętność sterowania „podnieceniem” i „wzruszeniem” w sferze wzajemnego oddziaływania męskości i kobiecości, powinna spełnić istotne zadanie w utrzymaniu równowagi pomiędzy takim zjednoczeniem, w którym małżonkowie chcą wyrazić sobie wzajemnie tylko swoją bliskość i jedność — a takim, w którym przyjmują (bodaj pośrednio) odpowiedzialność rodzicielską. Albowiem „podniecenie” i „wzruszenie” mogą przesądzać od strony podmiotu o kierunku i charakterze wzajemnej „mowy ciała”. 


Podniecenie zasadniczo szuka ujścia w postaci zmysłowo-cielesnego zaspokojenia, czyli zmierza do aktu małżeńskiego, który – w zależności od „cyklu biologicznego” – niesie w sobie możliwość rodzicielstwa. Natomiast samo wzruszenie drugim człowiekiem jako osobą, również wówczas, gdy jest ono w swej emocjonalnej treści uwarunkowane kobiecością lub męskością tego „drugiego”, samo z siebie nie zmierza do aktu małżeńskiego, lecz zatrzymuje się przy innych „znakach miłości”, w których wyraża się znaczenie oblubieńcze ciała, a nie zawiera się jego znaczenie (potencjalne) rodzicielskie. 


Łatwo zrozumieć, jakie stąd płyną konsekwencje dla sprawy odpowiedzialnego rodzicielstwa. Są to konsekwencje natury etycznej.

Projekt zrealizowany przez: 659bb51b-f11c-48e0-a99a-3bb0565607ab
Projekt współfinansowany przez: 49fb2d2c-eda7-4c63-a535-e56a3f11b088
Patronat: a8c590a9-3d08-4a4b-9229-dd4a0ed18bd5
Partnerzy:
cd4915b3-16ea-4c23-badf-b443f8910d4f
e29b7cad-59cd-4074-9f30-75998a58f94f
5551a6a7-2bef-46f1-be41-c1f7a1ab3968
f3c6a8e0-ee99-4dca-8d8a-96fe00eb6bfc
24b44287-f100-495e-8c1b-f75634d7408c
63b99bd6-cc52-481c-a3c8-20972c4c8aa2
cf967c3c-9ef7-4c65-b6a0-e83c9c106218
4d35ddd8-0a7f-44c4-bc55-1cb1283c2e2f
cde033da-3b35-482a-8654-5122af1cc68e
650c71ba-2be9-480f-a302-aa2f0cf62d83
40ed0768-6507-4a2b-b805-d9278ae7a5bd
99b7ee7e-82fd-484f-bfe6-2615dca8a026
e0d82d40-cf5c-420c-9672-abb19ce71e07
174354ba-a0e9-4596-baf6-47bf9606482b
8796ad48-743b-4784-90aa-3a7961603afe
1d83713a-4602-47eb-ac44-2f2d0bea630e